Fleksitarianizm a semiwegetarianizm
Nawet wujek Google i angielska ciocia Wikipedia mają z tym problem. Ale różnica jest. W naszym nastawieniu do tego co jemy! Fleksitarianizm to jakby droga, a semiwegetarianizm to pewien stan.
Przeszukując internety znajdziemy oczywiście milion definicji wszystkiego. Fleksitarianizm nie jest wyjątkiem. Na nasze szczęście korzystając z polskiej wersji Google i wchodząc na polską wersję Wikipedii znajdziemy informacje o tym, czym różni się dieta półwegetariańska od sporadycznego jedzenia mięsa, czyli fleksitarianizmu.
Otóż fleksitarianizm to po prostu ograniczenie jedzenia produktów mięsnych, a semiwegetarianizm to dieta wyłączająca z reguły zupełnie mięso czerwone (wieprzowinę i wołowinę), a dopuszczająca mięso białe (drób i ryby). Mamy do tego więc dwa rodzaje niepełnej diety wegetariańskiej:
- pollowegetarianizm dopuszczający spożywanie mięsa drobiu
- pescowegetarianizm (ichtiwegetarianizm) dopuszczający spożywanie mięsa ryb
Fleksitarianizm tymczasem, jak nazwa wskazuje, jest elastyczny. Nie ma wymogów jedzenia lub niejedzenia czegoś. To więc zupełnie inne podejście niż w dietach wegetariańskich, których mamy przecież o wiele więcej:
Dziwny jest ten świat
Ważną różnicą między semiwegetarianimem a fleksitarianizmem, jest podejście do podziału mięsnego świata. Jako magistrowi biologii trochę trudno mi zrozumieć dlaczego w naszej kulturze ryba to NIE mięso. Dlaczego w USA coraz częściej o kurczaku mówi się, że to NIE mięso. Sama powyższa tabelka pokazuje, że człowiek to gatunek, który lubi sobie komplikować życie 🙂 Dlatego moim zdaniem fleksitarianizm to najprostsze i najbardziej rozsądne podejście do diety. Nie wyklucza niczego, co dostępne jest dla człowieka, a w sumie biologicznie jest jego pokarmem.
Sporadycznie czyli jak?
I tu znowu definiowanie nas nie ogranicza. Dla jednego ?sporadycznie? to raz w miesiącu na spotkaniu u znajomych. Dla mnie najczęściej to raz w tygodniu na obiedzie rodzinnym. Ktoś inny ?sporadycznie? zamawia mięso wychodząc do restauracji lub wcinając hamburgera czy kebaba nocą po imprezie. Są też i tacy, którzy jedzą tylko produkty mięsne niepochodzące z masowej produkcji, co w dzisiejszym świecie mocno ogranicza menu. W sumie trochę to bez znaczenia ile mięsnych posiłków mamy w kalendarzu. Większość definicji mówi jednak o jednym posiłku w tygodniu. Ale przecież ?fleksi? znaczy elastycznie 🙂
Polecam także moje artykuły o rzucaniu mięsem, czyli być może dla niektórych, o przejściu z semiwegetarianizmu na fleksitarianizm: